Bo mi tu brakuje wciągającej fabuły panie Eco, czyli "Cmentarz w Pradze" Umberto Eco

  • IV
    23
  • 9


Wydaje się, ze powinno być fajnie. Mamy tu masońskie rytuały, satanistyczne orgie, tajemniczego bohatera, czy też raczej antybohatera i całą masę innych rzeczy, który włoski pisarz wymieszał w historycznej otoczce tak by wszystko przypominało XIX-wieczną powieść w odcinkach. Ponoć Eco jest zadowolony, że udało mu się zachować niemal stu procentową wierność faktom historycznym, tylko z głównego bohatera czyniąc postać fikcyjną. Szkoda tylko, że nie przełożyło się to na moje zadowolenie z lektury, gdyż ścisłe trzymanie się ram historycznych odbiło się na samej fabule, która momentami ciągnęła się jak flaki w oleju. Choć może znajdą się pasjonaci, u których długi rozdział o marszu Garibaldiego wywoła ciarki na plecach. Wydaje mi się, że Eco trochę się zagalopował i zapomniał, że dobre przygotowanie faktograficzne (choćby było poparte najbarwniejszym językiem literackim), nie wystarczy do stworzenia pasjonującej powieści. Dla mnie „Cmentarz” to był taki zbiór ładnie napisanych ciekawostek. Nie przeczę, że miejscami nawet porywających swym literacko pięknym językiem. Cóż z tego, skoro były chwile, kiedy ziewałem ze znudzenia. Nie tego oczekuje się po książce, która w wielu plebiscytach uważana była za tytuł roku.

Eco U., Cmentarz w Pradze,Oficyna Noir sur Blanc 2012.