Andersen to nie jest, czyli "Lodowy ogień" Kaia Meyera

  • 4

„Lodowy ogień” zakupiłem pod wpływem impulsu i nieoczekiwanie stał się moją pierwszą lekturą w tym roku. Zdecydowanie nie jest to najlepsza pozycja na otwarcie nowego „sezonu czytelniczego”, choć wydawało się, że ma ku temu predyspozycje. Spodobał mi się bowiem pomysł, aby bohaterką uczynić Królową Śniegu, która w mroźnym Sankt Petersburgu usiłuje odzyskać swe skradzione serce. Na dodatek wszystko dzieje się u schyłku XIX wieku i już daje się zauważyć rewolucyjne nastroje w rosyjskim narodzie. Brzmi ciekawie i ogólnie rzecz biorąc trochę się napaliłem na fajną rozrywkę dla dzieci, ale po lekturze zmuszony jestem stwierdzić że to jednak strasznie cienkie było. Ciekawe pomysły rozpłynęły się autorowi w odmętach nudnawej fabuły. Pamiętam, że zarzucałem Zafonowi denerwującą manierę nadużywania metafor. Po przeczytaniu „Lodowego ognia” stwierdzam jednak, ze wolę rozbuchany i przekombinowany styl autora „Cienia wiatru”, niż drętwą prozę Meyera. Obawiam się, że dzieci ta książka może zanudzić. A szkoda, bo zapowiadała się nieźle i miała kilka fajnych momentów.

Meyer K., Lodowy ogień, Nasza Księgarnia 2009.