#7 Wesołych świąt

  • 3

Hej wszyscy bibliofile! Wszystkiego najlepszego z okazji świąt. Przede wszystkim mnóstwa książek pod choinkę i jeszcze więcej czasu na ich przeczytanie. I w ogóle zdrówka i spokoju w życiu.


A i jeszcze tak trochę się pochwalę. Powyższego Mikołaja machnąłem wczoraj wieczorem. Jeśli Wam się podoba i jesteście ciekawi innych moich rysunków to zapraszam na mojego drugiego bloga. O tutaj.

#6 Lektura zdecydowanie nieświąteczna

  • 6



Gdyby doszukiwać się jakiejś głębszej myśli w powieści Chrisophera Moore'a "Najgłupszy anioł", jedyną jaka mi przychodzi do głowy to: uważaj czego sobie życzysz, bo jeszcze może się spełnić i będziesz tego żałował.

W przededniach Bożego Narodzenia mały Joshua Barker wypowiada życzenie by św. Mikołaj powrócił z martwych, gdyż ten którego chłopiec widział zakończył swój żywot z łopatą w głowie. Ale przecież zbliżają się święta. Cuda są na porządku dziennym. Pech jednak chce, że tym razem odpowiedzialny jest za nie archanioła Raziel, najgłupszy z anielskiego zastępu.


Ja nie wiem co ze mną jest nie tak. Pełne zachwytu recenzje na blogach. Wysokie oceny na GoodReads.com i LubimyCzytać.pl. Ja natomiast jakoś nie mogę wykrzesać z siebie chociażby iskierki sympatii dla tej książki. No może jakaś tam maciupeńka iskierka była, bo nie jest tak tragicznie jak w przypadku "Księgi bez tytułu", ale powoli zaczynam się bać sięgać po tego typu pozycje bo chyba moje poczucie humoru zupełnie się mija z ogółem społeczeństwa. Może sam pomysł wyjściowy był interesujący. Co tam, nawet finał przy odpowiednim przymknięciu oczu przypadł mi do gustu. Całość jednak czytałem jakby na siłę. Nie udało mi się dostrzec tego wysublimowanego humoru, tej rzekomo złośliwej satyry na około świąteczny galimatias. Pełno tu było raczej mało wyrafinowanych gagów i scen co najwyżej silących się na zabawność. Kto szuka rozrywki z górnej półki, może się srodze zawieść. Na wstępie wspomniałem o doszukiwaniu się jakichś głębszych treści. Trochę przesadziłem, bo nie ma się czego tutaj doszukiwać. Jeśli będziecie chcieli przeczytać coś niewymagającego do pociągu, to z braku laku można sięgnąć po "Najgłupszego anioła". Ale generalnie to jednak strata czasu.

Moore Ch., Najgłupszy Anioł, MAG 2006.

#5 Wyspa obłąkanych

  • 4

W USA Dennis Lehane to podobno pierwszorzędna gwiazda literatury spod znaku thrillera i sensacji. U nas, choć wydano większość jego powieści, nie przypominam sobie by któraś z nich okupywała listy bestsellerów. Po lekturze „Wyspy skazańców” nie mogę tego zrozumieć.





Oficer śledczy Teddy Daniels wraz ze swoim partnerem przybywa do zakładu karnego usytuowanego na położonej w Zatoce Bostońskiej wyspie Ashecliffe. Ma tam zająć się tajemniczym zniknięciem jednej z pensjonariuszek i jak to bywa w tego typu historiach śledztwo idzie jak po grudzie.
Przyznaję, że początkowo czytało mi się ciężko. Nie wiem czy to za sprawą tłumaczenia czy po prostu potrzebowałem czasu by wgryźć się w duszną, niemal klaustrofobiczną atmosferę Ashecliffe. Kiedy jednak już mi się to udało, nie mogłem się od książki oderwać. Lehane umiejętnie wodzi czytelnika za nos: podsuwa mu jedne tropy, by za chwilę poddać je w wątpliwość i zaproponować inne w zamian. Atmosferę potęguję dodatkowo miejsce akcji, bowiem Aschecliffe kryje znacznie więcej tajemnic niż typowa placówka karna. Nastrój osaczenia udziela się nie tylko głównemu bohaterowi, ale i czytelnikowi. A Teddy Daniels musi zmierzyć się nie tylko z zagrożeniem czającym się w głębi wyspy, ale i z demonami własnej przeszłości.


„Wyspa skazańców” dzisiaj bardziej znana jest po pretensjonalnym tytułem „Wyspa tajemnic”, a to za sprawą kinowej adaptacji dokonanej przez Martina Schorcese. Lepiej jednak wcześniej sięgnąć po książkę, gdyż cała jej wartość opiera się niesamowitym zakończeniu. To co w finale serwuje nam Lehane, w moim osobistym rankingu jest jednym z najlepszych zakończeń w historii gatunku. Filmu jeszcze nie widziałem. Zakładając jednak, ze wiernie trzyma się swego książkowego pierwowzoru, jego wcześniejszy seans zepsuje nam całą niespodziankę i postawi pod znakiem zapytania sens czytania powieści Lehane’a. A szkoda, bo to wyborna uczta. Polecam.

Lehane D., Wyspa Skazańców, Świat Książki 2004.