Wciągające bagno Yorkshire, czyli "1974" i "1977" Davida Peace'a

  • 2




Jestem chwilę po lekturze „1974” i „1977” Davida Peace'a i wciąż próbuję dojść do siebie, bo to naprawdę był ciężki kaliber. Jak się okazało autor nie miał dla mnie żadnej taryfy ulgowej rzucając mnie w ponurą i mroczną rzeczywistość Yorkshire lat 70. I nie chodzi tu nawet o wulgarny język, czy okrucieństwo popełnionych zbrodni; po przeczytaniu iluś tam czytadeł człowiek w końcu się uodparnia. Mam tu raczej na myśli uczucie przygnębienia wyzierające z każdej strony obu powieści, o to dojmujące przeczucie, że to się nie może dobrze skończyć i ten opad szczęki kiedy skończyło się jeszcze straszniej niż przewidywałem. Nie mam zamiaru streszczać tutaj fabuły. Kto chce to sobie wygoogluje. Nie dajcie się tylko zwieść okładkowemu opisowi, bo mylnie uznacie obie książki za kolejne kryminalno-thrillerowate sensacyjniaki jakich na pęczki. Zmieniają się tylko bohaterowie i miejsce akcji. Niby powieści Peace'a też takie są, ale to po ich przeczytaniu czułem się jakby ktoś machnął mi obuchem między gały.