Jak widać na powyższym obrazku pofatygowałem się na targi książek w stolicy. Podrzucam więc kilka fotek w celu odświeżenia bloga, choć nius jest już lekko przebrzmiały bo targi to były kiedy? Dwa tygodnie temu? Ale impreza była w sumie fajna. Masę książek, autorzy na żywo i wstęp miałem za friko bo jestem blogerem. Chyba kosztem bibliotekarzy, bo wydaje mi się że kiedyś to oni mieli za darmo, a teraz mają tak dobrze tylko wtedy gdy odbywają się imprezy branżowe, a więc chyba czwartek i piątek. Pytanie tylko który bibliotekarz dostanie wtedy wolne z pracy. Absurdalna sytuacja. Moja żona, bibliotekarka z krwi i kości z powołania, musiała zabulić za wejściówkę a tymczasem ja - niedzielny bloger - mogłem paradować dumnie z plakietką "media" na klacie. Okej, nigdzie nie jest napisane że bibliotekarze muszą mieć wstęp za darmo, ale z jakiego powodu tak nobilituje się blogerów? Jak dla mnie to kolejny smutny przykład na deprecjonowanie bibliotekarskiej profesji. Takie czasy.
Ale, ale... nie narzekajmy bo jak wspomniałem było fajnie. Nawet bardzo.
Ale, ale... nie narzekajmy bo jak wspomniałem było fajnie. Nawet bardzo.