Bo mi tu brakuje wciągającej fabuły panie Eco, czyli "Cmentarz w Pradze" Umberto Eco

  • 9


Wydaje się, ze powinno być fajnie. Mamy tu masońskie rytuały, satanistyczne orgie, tajemniczego bohatera, czy też raczej antybohatera i całą masę innych rzeczy, który włoski pisarz wymieszał w historycznej otoczce tak by wszystko przypominało XIX-wieczną powieść w odcinkach. Ponoć Eco jest zadowolony, że udało mu się zachować niemal stu procentową wierność faktom historycznym, tylko z głównego bohatera czyniąc postać fikcyjną. Szkoda tylko, że nie przełożyło się to na moje zadowolenie z lektury, gdyż ścisłe trzymanie się ram historycznych odbiło się na samej fabule, która momentami ciągnęła się jak flaki w oleju. Choć może znajdą się pasjonaci, u których długi rozdział o marszu Garibaldiego wywoła ciarki na plecach. Wydaje mi się, że Eco trochę się zagalopował i zapomniał, że dobre przygotowanie faktograficzne (choćby było poparte najbarwniejszym językiem literackim), nie wystarczy do stworzenia pasjonującej powieści. Dla mnie „Cmentarz” to był taki zbiór ładnie napisanych ciekawostek. Nie przeczę, że miejscami nawet porywających swym literacko pięknym językiem. Cóż z tego, skoro były chwile, kiedy ziewałem ze znudzenia. Nie tego oczekuje się po książce, która w wielu plebiscytach uważana była za tytuł roku.

Eco U., Cmentarz w Pradze,Oficyna Noir sur Blanc 2012.


przeczytałem w marcu / przeczytam w kwietniu

  • 3
Z małym opóźnieniem wrzucam krótkie podsumowanie minionego miesiąca i wstępne plany na kwiecień, a raczej na jego drugą połowę :-)

Marcowe lektury:
  • Bohumil Hrabal, Obsługiwałem angielskiego króla
  • Umberto Eco, Cmentarz w Pradze
  • Charles Dickens, Oliver Twist

Niestety poległem przy „Opowieściach sieroty” Cathrynne Valente. No nie mogłem się wbić w ten szkatułkowy i bogaty językowo sposób prowadzenia historii. Tyle pozytywnych opinii przewijało się przez fora i blogi, że stworzyłem sobie obraz lektury w sam raz napisanej dla mnie. A tu taka porażka. Nie rezygnuję jeszcze, ale odkładam na bliżej nieokreśloną przyszłość, kiedy będę mógł poświęcić jej więcej czasu. Spośród przeczytanych polecić mogę przede wszystkim „Oliviera Twista”. Jednak co klasyka to klasyka. Już ostrzę sobie zęby na następnego Dickensa. Tylko co tu wybrać? Natomiast Umberto Eco według mnie trochę przeszarżował z „Cmentarzem” i zapomniał, że w powieści historyczno-przygodowej chodzi nie tylko o erudycyjne popisy lecz również o wciągającą fabułę. W powieści Hrabala też były momenty które na przemian mnie zachwycały i nużyły. Autor „Obsługiwałem angielskiego króla” pisze nawet fajnym stylem, takim „gawędziarsko-poetyckim”, ale ostatecznie nie mogę powiedzieć, ze była to książka do której chciałbym wrócić.

A kwietniu przede wszystkim chciałbym przeczytać trzy książki:

1. Bohumil Hrabal: Pociągi pod specjalnym nadzorem
Chcę przeczytać, żeby się ostatecznie przekonać, czy z tym Hrabalem mi po drodze.

2. Stephen King: Dallas ‘63
Chcę przeczytać, bo to King, a Kinga lubię nawet kiedy pisze kiepsko. Ale mam nadzieję, że teraz kiepsko nie będzie.

3. William Gibson, Bruce Sterling: Maszyna różnicowa
Chcę przeczytać, bo to klasyka steampunku i podobno warto znać przed przeczytaniem innych steampunkowych rzeczy.

Tak to by mniej więcej wyglądało, choć już wiem że ta lista się powiększy o dwie fajne powieści które wyniosłem z biblioteki. Moje plany zweryfikuję już za miesiąc pół miesiąca :-) Do następnego raportu. Mam nadzieję, że obejdzie się bez spóźnień.

Rzeka tragedii, czyli "Rzeka tajemnic" Dennisa Lehana

  • 4


Naprawdę fajny thriller, który warto przeczytać przed obejrzeniem ekranizacji Eastwooda, żeby dać się zaskoczyć nieśmiertelnemu pytaniu „kto zabił”. Jeśli jednak film się widziało to też warto przeczytać, bo zabójstwo jest tu tylko spoiwem, które po latach ponownie połączy trzech kumpli z dzieciństwa. W czasie śledztwa okaże się bowiem, że incydent z przeszłości stanowi zbyt ogromny ciężar dla całej trójki, by mógł zostać tak po prostu zapomniany. Dawne żale i pretensje skumulują się po latach by nieoczekiwanie dać początek nowej tragedii i chociaż morderca zostanie złapany, to nie poczujemy żadnej ulgi, bo nikt nie jest tu krystalicznie czysty. To nie książka dla amatorów szybkiej akcji, bo nie o pościgi i strzelaniny tu chodzi, lecz o to, co siedzi w głowach bohaterów.

Lehane D., Rzeka tajemnic, Prószyński i S-ka 2008.

Groza arktycznej pustki, czyli "Terror" Dana Simmonsa, czyli pierwszy kandydat na książkę roku

  • 2



 
Przyznaję, że gdyby nie wątek, nazwijmy go z grubsza ”fantastyczny”, w życiu bym nie sięgnął po „Terror” Dana Simmonsa. Historie ekspedycji podbiegunowych jakoś tak mnie nie kręcą, ale kiedy taka wyprawa jest nękana przez wyłaniającego się z arktycznej pustki potwora rodem z horrorów klasy B, to już jest rzecz która cieszy moje oko. Moje przypuszczenia szybko zostało jednak zweryfikowane, bo nie potwór jest tu ostatecznie najważniejszy, lecz uwięzieni w lodowatej pułapce marynarze, którzy z nadzieją na przeżycie przygody życia, tak naprawdę trafiają do piekła, jakie serwuje im bezlitosna natura, a z czasem również oni sami sobie. Potworem nie jest tu bowiem żadna człekokształtna istota, lecz sam człowiek, który postawiony pod ścianą nie zważa na żadne hamulce moralne w walce o przeżycie. Żadne to odkrywcze stwierdzenie, ale barwny styl Simmonsa nie pozwala oderwać się od lektury. Szybko okazuje się, że to nie dziesiątkująca załogę istota stanowi o atrakcyjności powieści, lecz wiarygodne przedstawienie międzyludzkich zachowań w sytuacji zagrożenia i braku nadziei na przeżycie. Cała „horrorowo-fantastyczna” otoczka jest tylko wisienką na torcie w tej pasjonującej opowieści o ludzkiej naturze. Zdecydowanie jedna z najlepszych literackich uczt jakich mi było dane dostąpić. Niestety u nas „Terror” jest chyba książką niedocenioną, sądząc po zalegających egzemplarzach w tanich księgarniach i niskich cenach na allegro. A szkoda…
 
Acha. Szybki internetowy research uświadomił mi, że wyprawy podbiegunowe to kawał fajnych i ciekawych historii, a na ich temat powstała naprawdę pokaźna bibliografia. Już ostrzę sobie zęby na jedną taką pozycję o patetycznym tytule „Na krańcu świata. Najsłynniejsza wyprawa na biegun południowy”. W oryginale brzmi on bardziej urokliwie i zachęcająco, a mianowicie: „The Worst Journey In the World”.

Simmons D., Terror, Przedsiębiorstwo Wydawnicze „Rzeczpospolita” S.A. 2008.