pzeczytałem w lutym / przeczytam w marcu

  • III
    07
  • 7
Pomyślałem, że pisząc comiesięczne notki podsumowujące i przedstawiając plany czytelnicze na przyszłość upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony zaspokoję moje zboczenie na punkcie statystyk i podsumowań, a z drugiej może uda mi się zapanować nad rosnącym stosem nieprzeczytanych książek na półkach. Rzecz podobną podpatrzyłem na innych blogach, np. u Młodej Pisarki czy Shadow’a i jestem ciekaw jak ta świecka tradycja przyjmie się u mnie :-)


Lutowe lektury:
  • Dan Simmons, Terror
  • Wojciech Mann, Krzysztof Materna:  Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami
  • Dennis Lehane: Rzeka tajemnic
  • Chuck Palahniuk: Potępieni

W lutym udało mi się przeczytać cztery książki i bezdyskusyjnie najlepszą z nich był opasły „Terror”, niesamowita powieść o wyprawie na biegun północny, doprawiona szczyptą fantastyki. Już teraz mocny kandydat na książkę roku. Fajna była też „Rzeka tajemnic”. Według mnie Lehane lepszy jest właśnie w one-shotach niż w swoim sztandarowym cyklu o Kinzie i Gennaro. Zawiodłem się na duecie Mann/Materna. Niby fajnie się czytało, ale jednak była to książka taka nijaka. Nawet nie wiem czy będzie mi się chciało o niej coś więcej pisać. Miesiąc zaś zakończyłem „Potępionymi” i też nie byłem do końca zadowolony. Jeszcze muszę się zastanowić co mi w niej nie pasowało…





Jeśli zaś chodzi o moje plany czytelnicze na marzec to prawdopodobnie będzie to mieszanka czeskiego absurdu, baśniowości i dziewiętnastowiecznej klasyki podlana solidną dawką teorii spiskowych.

Ale po kolei:

1. Bohumil Hrabal: Obsługiwałem angielskiego króla
Już zacząłem czytać i muszę powiedzieć, że jest inaczej niż się spodziewałem. Po kilkudziesięciu stronach jakoś nie mogę jeszcze wbić się w ten gawędziarski ton opowieści, ale mimo wszystko wciąga.

2. Catherynne M. Valente: Opowieści sieroty
Dwa baśniowe tomy, które już dość długo czekają na półce na swoją kolej. Choć „Palimpsest” doceniam to jednak mam cichą nadzieję, że „Opowieści sieroty” będą lepsze.

3.Umberto Eco: Cmentarz w Pradze
Wszędzie głośno o tym Eco, a ja znam tylko „Imię róży” :-)

4. Charles Dickens: Oliver Twist
W „Wielkich nadziejach” (o których coś na dniach powinno się na blogu pojawić) po prostu się zakochałem. Czas na kolejną opowieść rodem z dziewiętnastowiecznego Londynu.

Optymistycznie zakładam sobie jedną książkę na tydzień. Jak mi się uda to będę zadowolony. Jeśli będzie coś ponadto to radość moja nie będzie znała granic. Tak więc do czytania… I pisania też :-)