Różnej maści dewiacje, czyli "Udław się" Chucka Palahniuka

  • 2



To nie jest moje pierwsze spotkanie z Palahniukiem. Zaliczyłem już kiedyś „Fight Club” i „Rozbitka”, tak więc lektura „Udław się” nie była dla mnie jakimś wielkim szokiem. Trzeba jednak oddać autorowi, że zrobił wszystko by wystawić na próbę moje poczucie dobrego smaku.

Nie jest to jednak trudne, jeśli głównym bohaterem zrobi się seksoholika, który na dodatek obraca się w kręgu jemu podobnych i na każdym kroku daje upust swojemu nałogowi. Poza tym Victor Mancini z lubością oddaje się regularnemu dławieniu w ekskluzywnych restauracjach, żerując tym samym na ludzkiej litości (i szczodrości). Na dokładkę dodajmy galerię mniej lub bardziej skrzywionych mentalnie postaci drugoplanowych i wszystko razem umieśćmy w sytuacjach tak absurdalnych (a niekiedy odpychających), że nie pozostaje nam nic innego jak zapytać „co ten gość brał, kiedy to pisał?”.


 
Dla mnie lektura książki Palahniuka to była czysta (chora?) przyjemność. Pewnie dlatego, że dosadny (czy wręcz wulgarny) język podlany został solidną dawką humoru, głównie w postaci sarkastycznego bohatera, dla którego drwina jest chyba jedynym sposobem na przeżycie w tym „palahniukowym” świecie. Ale czy ten świat, w którym wyznacznikiem ludzkiej egzystencji staje się nieustanny pęd do zaspokajania swych hedonistycznych  zachcianek, nie jest trochę podobny do naszego?

Jest jednak jedno „ale”, które trochę burzyło mi mój rubaszny nastrój podczas czytania. Może przesadzam, ale czy matka anarchistka tylko mi przypominała po trosze Tylera Durdena z „Podziemnego Kręgu”? A jeszcze te spotkania dla uzależnionych, zestaw „praktycznych porad”*, konsumpcyjnie rozpasane społeczeństwo... Czy aby Palahniuk się nie powtarza?

* W sumie to te „praktyczne porady” to taki znak rozpoznawczy Palahniuka i bez nich jednak nie wyobrażam sobie jego następnej książki :-)


Palahniuk Ch., Udław się, Niebieska Studnia 2007.



2 komentarze :

krwawasiekiera pisze...

Widzę, że oceniamy "Udław się" bardzo podobnie. Mnie może tylko wątek z kamieniami wydawał się pod koniec zbytnio przegięty.

slavkomir pisze...

Kurczę. Mi też zakończenie nie podeszło. Trochę jakby zupełnie z innej bajki w stosunku do całej treści. Przy pisaniu tej recenzji przyszło mi do głowy: "kurczę, ale jak to w ogóle się skończyło?", co w moim przypadku świadczy o tym ze było takie nijakie (albo, że mam sklerozę :-)