Znowu się opuściłem w blogowaniu.
Na szczęście mimo absencji wciąż czytam. Ostatnio na przykład połknąłem dwie
powieści Miłoszewskiego. Miał być w Bydgoszczy, więc na spotkanie autorskie
chciałem się wybrać przygotowany merytorycznie :-), a ponadto „Domofon” i
„Uwikłanie” już jakiś czas kurzyły się na mojej półce. Ze spotkania wyszły
nici, ale lektury obu powieści nie żałuję bo okazały się solidnymi czytadłami.
Choć „Uwikłanie” podobało mi się bardziej niż „Domofon”.
Horror o nawiedzonym bloku na
warszawskim Bródnie miał co prawda swój klimat, ale został on kompletnie
roztrwoniony przez kiepskie zakończenie. No i niestety wcześniej czytałem
„Instytut” Żulczyka, który chyba lepiej poradził sobie z przedstawieniem
paranoi dosięgającej ludzi wspólnie uwięzionych w odizolowanym pomieszczeniu. Trzeba
jednak oddać Miłoszewskiemu, że „Domofon” był pierwszy i bardziej spełnia
kryteria horroru.
Natomiast „Uwikłanie” to już rasowy kryminał, w którym
śledztwo spoczywa nie na barkach detektywa czy policjanta, ale zawalonego papierkową
robotą prokuratora, bo tak to u nas w Polsce ponoć bywa naprawdę. W ogóle autor
wielokrotnie w wywiadach zarzekał się, że przykłada wielką wagę do researchu,
tak by całe powieściowe tło jak najbardziej stwarzało pozory rzeczywistego.
Rzecz godna pochwalenia, ale nie należę do czytelników którzy dostają orgazmu,
gdy autor z pieczołowitością godną zegarmistrza opisuje ulicę z dokładnością co
do ostatniej kostki brukowej. Co innego stworzenie fajnego bohatera, a takim
jest prokurator Szacki. No może „fajny” to niezbyt adekwatne określenie dla
zmęczonego życiem frustrata, być może narcyza, a na pewno mającego wieczne
pretensje do świata malkontenta. Nie wiem dlaczego, ale jednak mu kibicowałem.
Może dlatego, że mówiąc górnolotnie w każdym z nas jest trochę Szackiego :-) .
Jeśli chodzi o fabułę to muszę się przyznać, że nawet dałem się zwieść
autorowi, bo sądziłem, że rozwiązanie całkowicie pójdzie w stronę jakichś
prawicowych teorii spiskowych, a okazało się bardziej kameralne. Tak trochę
nawet w stylu Agaty Christie. Tylko nie wiem po jakiego grzyba został tam
wrzucony ten wątek romansowy. W ogóle mi tu nie pasował do postaci Szackiego.
Mimo to było na tyle dobrze, ze czekam na ciąg dalszy.