#66 Cormac McCarthy "Droga"

  • 0

Człowiek kończy czytać taką książkę i zaczyna sobie rwać włosy z głowy. Grrrr, czemuż tak długo zwlekałem z jej przeczytaniem?!? Gdyby nie lokalny DKK do którego zostałem siłą zaciągnięty zaproszony, ta kultowa powieść chyba dalej zbierałaby kurz na półce. O moich dotychczasowych zmaganiach z McCarthym mozna rzec, że zakończyły się honorowym remisem 1:1. Z jednej strony zarąbisty "To nie jest kraj dla starych ludzi", a z drugiej żenujące "Dziecię Boże". "Droga" oczywiście daje prowadzenie Cormacowi, bo zmasakrowała mnie totalnie i bez względu na pozostałe jego książki czekające na mnie w kolejce, za ten tylko tytuł ma już u mnie mistrza.


Fabuła prosta jak drut. Ojciec i syn wspólnie podążają przez zgliszcza cywilizacji. Dokąd i po co? Przecież w tym nowym świecie już nic nie ma sensu co szybko pojęła matka chłopca. Oni jednak uparcie brną przed siebie. Tak przez 200 stron z kawałkiem, ale to było jedne z najbardziej przejmujących stron jakie dane było mi czytać. Książka niby oszczędna w słowach, a jednocześnie tak naładowana silnymi emocjami, że nie mogłem się od niej oderwać.

Może na finiszu nie płakałem, ale jakiś smutek pozostał. Smutek, że kiedy przyjdzie kres cywilizacji to nie będziemy jak ten mały chłopiec. Niewielu z nas będzie też pewnie podobnych do zgorzkniałego ojca. Lubimy o sobie myśleć jak o głównych bohaterach życia książki, ale prawda jest taka że pewnie okażemy się tą anonimową, rozbestwioną tłuszczą zjadającą siebie nawzajem.

I w tym kontekście jestem w stanie zrozumieć wybór mamy chłopca.

Polecam. Prawdziwa literacka uczta. Mniam.

Brak komentarzy :