Justyna Bargielska "Małe lisy"

  • 0


Po znakomitym początku roku w końcu wpadka. Szkoda, szkoda, szkoda, bo po przeczytaniu pierwszego zdania bardzo się nakręciłem na te książkę. Mówię sobie: z takim zdaniem to musi być przednia historia. Niestety zonk. Dla mnie „Małe lisy” to raczej zbiór bon motów - raz bardziej, raz mniej śmiesznych zdań - niż powieść sensu stricto. Przedzieranie się przez ten słowotok było dla mnie mordęgą niemiłosierną. Niby jest ten wątek o nożowniku, ale równie dobrze mogłoby go nie być. Niby są dwie bohaterki, a mogłaby właściwie być jedna. W pewnym momencie straciłem już orientację czyje wynaturzenia czytam: Magdy czy Agnieszki? Zero jakiegoś minimalnego wysiłku w rozróżnieniu obu bohaterek. Jak dla mnie sztuka dla sztuki. W starciu Bibliożerca – Wielka Ambitna Proza Problemowa: 1:0 dla rzeczonej Prozy.

Brak komentarzy :