Raczej
taka sobie antologia kryminalna. Zabrałem się za nią tylko dlatego, że było w niej
opowiadanie Łukasza Śmigla i nie zawiodłem się, choć paradoksalnie jest to
najmniej kryminalny tekst z całego zbioru. To raczej horror, który autor swoim
zwyczajem podlał solidną dawką gore. Jest krwawo, jak w jakimś amerykańskim
produkcyjniaku klasy B, tylko wszystko w swojskich klimatach. Jeśli ktoś
zagustował w „Demonach” i „Mordercach” to łyknie z radochą tutejszą „Noc
wszystkich trupów”. Poza tym jak wieść gminna niesie do swoich bohaterów
Śmigiel ma jeszcze powrócić, tym razem w pełnoprawnej powieści. Jak dla mnie
bomba.
Warto
jeszcze połknąć tytułowe opowiadanie Piotra Rowickiego. Jest w nim fajny klimat
prowincjonalnego komisariatu i śliczna posterunkowa Kasia, która wodzi za nos
miejscowych gliniarzy. Rowicki zdecydowanie ma dryg do tworzenia fajnych zdań,
bo choć historia nie jest jakoś super oryginalna to czyta się ją znakomicie.
Będę musiał sięgnąć po jego „Fatum”, bo narobiłem sobie tym opowiadaniem smaka
na więcej.