Wielkie nadzieje

  • 4
Co za historia! Niby oklepany motyw o wyższości przyjaźni nad dobrami materialnymi, ale jak to się czyta! Nie wiem na ile przysłużyło się temu bardzo dobre tłumaczenie, ale „Wielkie nadzieje” to przykład klasyki która nie tylko nie trąci myszką z co drugiej strony, ale na dodatek wciąga do samego końca. Ale to co jest siłą tej powieści to jej barwni bohaterowie. Postacie z tej książki to tak jakby przekrój wszystkich możliwych ludzkich charakterów. Pewnie to truizm, ale tu naprawdę widać że to nie tylko papierowi bohaterowie, ale pełne życia postaci. Dla mnie numerem jeden był poczciwy Joe Gargery, szwagier głównego bohatera czyli Pipa. Już za ich wspólne dysputy o życiu, dałbym tej książce maksymalną liczbę gwiazdek (gdybym oczywiście jakiekolwiek gwiazdki nadawał :-), bo trzeba naprawdę być wirtuozem pióra by tak przejmująco pokazać przyjaźń dwóch osób. Bez wątpienia wzruszała mnie ta powieść, ale i wkurzała gdy Pip wspinając się po kolejnych szczeblach drabiny społecznej stawał się coraz większym bufonem. Założę się, że tą przemianą Dickens chciał skrytykować ówczesne społeczeństwo angielskie z tą swoją schizą na punkcie różnic klasowych. A komu mało to jeszcze całość dopełnia wątek sensacyjny na spółkę z miłosnym i momentami bywa naprawdę mrocznie.

Może tylko troszeczkę nie podobało mi się zakończenie, zwłaszcza po tym jak dowiedziałem się, że pierwsza wersja nie była tak optymistyczna. Ale to tylko troszeczkę, bo „Wielkie nadzieje” to bardzo smakowita uczta.

Dickens Ch., Wielkie nadzieje, Prószyński i S-ka 2009.

pzeczytałem w lutym / przeczytam w marcu

  • 7
Pomyślałem, że pisząc comiesięczne notki podsumowujące i przedstawiając plany czytelnicze na przyszłość upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony zaspokoję moje zboczenie na punkcie statystyk i podsumowań, a z drugiej może uda mi się zapanować nad rosnącym stosem nieprzeczytanych książek na półkach. Rzecz podobną podpatrzyłem na innych blogach, np. u Młodej Pisarki czy Shadow’a i jestem ciekaw jak ta świecka tradycja przyjmie się u mnie :-)


Lutowe lektury:
  • Dan Simmons, Terror
  • Wojciech Mann, Krzysztof Materna:  Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami
  • Dennis Lehane: Rzeka tajemnic
  • Chuck Palahniuk: Potępieni

W lutym udało mi się przeczytać cztery książki i bezdyskusyjnie najlepszą z nich był opasły „Terror”, niesamowita powieść o wyprawie na biegun północny, doprawiona szczyptą fantastyki. Już teraz mocny kandydat na książkę roku. Fajna była też „Rzeka tajemnic”. Według mnie Lehane lepszy jest właśnie w one-shotach niż w swoim sztandarowym cyklu o Kinzie i Gennaro. Zawiodłem się na duecie Mann/Materna. Niby fajnie się czytało, ale jednak była to książka taka nijaka. Nawet nie wiem czy będzie mi się chciało o niej coś więcej pisać. Miesiąc zaś zakończyłem „Potępionymi” i też nie byłem do końca zadowolony. Jeszcze muszę się zastanowić co mi w niej nie pasowało…





Jeśli zaś chodzi o moje plany czytelnicze na marzec to prawdopodobnie będzie to mieszanka czeskiego absurdu, baśniowości i dziewiętnastowiecznej klasyki podlana solidną dawką teorii spiskowych.

Ale po kolei:

1. Bohumil Hrabal: Obsługiwałem angielskiego króla
Już zacząłem czytać i muszę powiedzieć, że jest inaczej niż się spodziewałem. Po kilkudziesięciu stronach jakoś nie mogę jeszcze wbić się w ten gawędziarski ton opowieści, ale mimo wszystko wciąga.

2. Catherynne M. Valente: Opowieści sieroty
Dwa baśniowe tomy, które już dość długo czekają na półce na swoją kolej. Choć „Palimpsest” doceniam to jednak mam cichą nadzieję, że „Opowieści sieroty” będą lepsze.

3.Umberto Eco: Cmentarz w Pradze
Wszędzie głośno o tym Eco, a ja znam tylko „Imię róży” :-)

4. Charles Dickens: Oliver Twist
W „Wielkich nadziejach” (o których coś na dniach powinno się na blogu pojawić) po prostu się zakochałem. Czas na kolejną opowieść rodem z dziewiętnastowiecznego Londynu.

Optymistycznie zakładam sobie jedną książkę na tydzień. Jak mi się uda to będę zadowolony. Jeśli będzie coś ponadto to radość moja nie będzie znała granic. Tak więc do czytania… I pisania też :-)